piątek, 28 czerwca 2013

"Konik.. z drzewa koń na biegunach.."- czyli o powrocie przyjaciela z dzieciństwa :)

Historia tytułowego konika na biegunach zaczyna się w głębokim PRLu, kiedy to jako małe dziecię dołączyłam do grona szczęśliwych posiadaczy tejże zabawki. 





Jak nietrudno się domyślić 'Kasztanek' niemal natychmiast wkupił się w łaski właścicielki i 'galopował' niestrudzenie po pokoju przez kolejne lata 'wożąc' na grzbiecie nie tylko ją samą, ale i całkiem pokaźne grono amatorów 'konnych przejażdżek' z moim młodszym bratem na czele  
Mijały lata, mali 'dżokeje' dorośli, a wysłużony konik doczekał się niekoniecznie wymarzonej 'emerytury' w najciemniejszym rogu zakurzonego strychu nad garażem, gdzie przyszło mu 'mieszkać' przez kolejne 'ćwierć wieku'.. Aż pewnego kwietniowego poranka, w najmniej oczekiwanym momencie znów uśmiechnęło się do niego szczęście.. Ktoś wszedł z latarką na strych i wyciągnął go spod sterty rupieci... Dziewczynka z kucykami dawno dorosła, ale po latach oglądając stare zdjęcia przypomniała sobie o brązowym przyjacielu z dzieciństwa  






Czas i warunki w jakich konik 'urzędował' przez ostatnie lata nie były dla niego zbyt łaskawe...Kiedy 'wybiegł galopem' z garażu.. ciężko w nim było rozpoznać 'Kasztanka' z białą grzywą, którym zachwycałam się jako dziewczynka...wyglądał raczej jak umorusana, wyleniała szkapa żyjąca w symbiozie z pająkami 


Po oszacowaniu skali problemu zakasałam rękawy i zabrałam się do pracy stawiając sobie za punkt honoru przywrócenie 'Kasztankowi' wyglądu przyzwoitego konika .. Minęło wiele godzin spędzonych na szorowaniu, cerowaniu, łataniu i malowaniu, zanim mogłam przejść do zabiegów upiększających.. wszystkie uprzęże konika zostały solidnie wyczyszczone i pozszywane,a ich metalowe elementy, które zdążyły zardzewieć odmalowałam złotą farbą, drewniane bieguny, których żadną siłą nie potrafiłam doczyścić pomalowałam na brązowo, zbutwiałe resztki grzywy wraz ze sporym kawałkiem czubka głowy wycięłam, wszywając w to miejsce 'łatkę' z dobranego kolorystycznie pluszu, na koniec 'Kasztanek' dostał nową czarną grzywę i ogon, został osiodłany i pobiegł galopem do ogrodu przypomnieć sobie czasy swej świetności  





Jednak nie jest żadną tajemnicą, że do pełni szczęścia brakowało mu małej dziewczynki, którą mógłby na swym grzbiecie wozić.. Jego właścicielka, mimo najszczerszych chęci i niezaprzeczalnej sympatii jaką konika darzy, dawno już wyrosła na tyle, żeby w siodle się nie zmieścić.. wiec trzeba było poszukać zastępstwa.. 

Mieszka u mnie od bardzo dawna pewna porcelanowa panienka, której los do pary z Pocztą Polską nie oszczędzał..Jej naprawa była jednym z największych wyzwań w całej mojej renowatorskiej 'karierze', ponieważ, najkrócej pisząc, zamiast lalki z paczki wyjęłam porcelanowe puzzle.. 


Po wielu trudach i znojach udało mi się przed laty poskładać na nowo potrzaskaną głowę Nadii.. panienka dostała ode mnie nawet nowe ubranko.. ale reperując ją wtedy zostałam przy fabrycznym, niezbyt szczęśliwie uszytym korpusie, który prawdę mówiąc pozostawiał wiele do życzenia i daleki był od proporcjonalnego ideału.. 





a ponieważ na punkcie korpusów i proporcji lalek mam lekkiego 'szmergla', przyszedł dzień w którym nie wytrzymałam i wróciłam do stojącej w kącie i nie ruszanej od czasów naprawy Nadii.. 


W tym miejscu muszę nadmienić, że o ile markowe lalki na ogół są wykonane dość starannie z lepszym lub gorszym zachowaniem proporcji.. tak ich bezimienne koleżanki już niekoniecznie.. i tu często ich posiadaczki popuszczają wodze ułańskiej fantazji starając się 'poprawiać' to co producent uszył źle... tak powstają rozmaite 'tworki i potworki' z rączkami wyposażonymi w podwójne łokcie, barczystymi, niczym atleta ramionami, przesadnie wydłużonym stanem, kompletnym zanikiem pośladków, tudzież ubite na sztywno 'tłuczki' z zakresem ruchów i poziomem powabu przeciętnej kłody... Na litość.. jeśli chce się poprawić zachwiane proporcje lalki.. warto najpierw zapoznać się z elementarnymi podstawami anatomii, albo chociaż spojrzeć na własne 'dzieło' nieco bardziej krytycznym okiem. Koniec dygresji  

Nadia dostała nowy, w pełni mobilny korpus, a ponieważ przy okazji nieco 'urosła', konieczna była wymiana części jej garderoby, której kolorystyka z kolei jest w pełni kompatybilna z umaszczeniem 'Kasztanka', dlatego też to właśnie jej przypadła rola nowej 'opiekunki' konika, która zasiada dumnie w siodle i 'galopuje' po pokoju w zastępstwie za jego właścicielkę  





12 komentarzy:

  1. Naprawa konika pierwsza klasa;) Z czarną grzywą wygląda super:D A 'mobilna Nadia' może teraz swobodnie galopować na koniku po lalkowym pokoju:D Jak zawsze jestem pod wrażeniem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :* konik przystosowany, to i Nadia musiała na nim jakoś wyglądać, a że na koślawe lalkowe korpusy mam 'alergię' musiałam coś z tym defektem zrobić ;)

      Usuń
  2. Ulta58 :

    W dzieciństwie nie miałam konika na biegunach ,a marzyłam o takim.Nadia świetnie nadaje się na Amazonkę.

    Weronika :

    Tego konika sprezentowali mi przed laty dziadkowie i jest chyba jedyną moją zabawką z dzieciństwa jaka zachowała się do dziś.. dlatego z sentymentu wrócił ze strychu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh. Po prostu cudo! Zawsze marzyłam o takim koniku i ujeżdżałam konia przyjaciółki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A jak wyczyściłas mu futro ? mam takiego konika jest w tej chwili w piwncy ale nie wiem jak oczyścić mu futro. przecież wyprac całego sie nie da o futro ma naprawdę strasznie brudne. Możesz doradzić mi jaki srodkiem i w jaki sposób odnowić mu wierzchni materiał/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw kilkukrotnie dokładnie zebrałam brud i kurz odkurzaczem.. potem plusz bardzo ostrożnie wyczyściłam preparatem w spryskiwaczu do czyszczenia samochodowej tapicerki (Plak, choć na rynku jest wiele innych, nawet specjalne do weluru) a na koniec wyszczotkowałam konika szczotką do zamszu. ;)

      Usuń
  5. Super to może i ja spróbuję coś odrestaurować :) Dziękuję za podpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wrażeniem :) Mam pytanie dotyczące grzywy, gdzie kupię taką... i z czego mogę zrobić uprzęże konikowi, bo niestety nasze są w opłakanym stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)

      Ja grzywę i ogon zrobiłam ze zwykłej karnawałowej peruki, którą wcześniej sprułam, można też użyć treski (do kupienia w większości chińskich centrów handlowych).. co do uprzęży.. to może wystarczy kupić kilka jednakowych wąskich pasków do spodni, przyciąć je na wzór starej uprzęży i pozszywać :)

      Usuń
  7. Bardzo dziękuję za podpowiedź.
    Co do tej grzywy to tak myślałam, ale nie byłam pewna gdzie kupię sztuczne włosy. O markecie chińskim nie pomyślałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co ;) W chińskich marketach można znaleźć wiele przydatnych przy naprawach rzeczy ;)

      Usuń