poniedziałek, 4 listopada 2013

Pobudka, zegarki, zegary i 'miszcz renowacji'...



Powyższą brutalną pobudkę o nieludzkiej porze z budzikiem w roli pierwszoplanowej potraktujmy jako wstęp do wpisu, jaki przy okazji renowacji tarczy ponad 100 letniego zegara chciałam poświęcić kolekcji zegarków i zegarów mojego taty..

Jak nie od dziś wiadomo wszędobylski 'miszcz renowacji' zawsze dokłada najdokładniejszych starań, by drogą nieudolnych napraw unicestwić przeróżne, nadgryzione zębem czasu starocie... Tym razem jego ofiarą padł zabytkowy zegar, po który tato jechał osobiście na drugi koniec Polski... Przywiózł go późno w nocy, to też po rozpakowaniu zegar legł na kuchennym stole, a dokładniejsze oględziny odłożyliśmy na dzień następny... bo jak wiadomo w świetle dziennym wszystko zawsze wygląda całkiem inaczej..




Dopiero podczas porannych oględzin wyszło na jaw, że tarcza i wahadło (na powyższym zdjęciu go nie widać, bo zostało zdemontowane na czas transportu) nie wyszły bez szwanku ze starcia z 'miszczem'... to drugie,  oryginalnie mosiężne,  raczył on w niewiadomym celu zapaćkać srebrzanką.... natomiast tarcza.... tu naszym oczom ukazał się istny obraz nędzy i rozpaczy....



Tak.. proszę nie regulować ustawień monitora.. 'miszcz' na prawdę wysmarował wytarte z biegiem czasu cyfry markerem.. i na prawdę z niejasnych przyczyn zdarł trójkę przy pomocy.. papieru ściernego, po czym namazał ją .. tuszem z długopisu....

W tym miejscu dosłownie opadły mi ręce... jedyne co można tu było zrobić, to dokładnie oczyścić i wypolerować uszkodzoną tarczę, a następnie ręcznie odtworzyć ozdobne cyfry...

To była jak dotąd jedna z najtrudniejszych i najbardziej mozolnych napraw jakie przeprowadzałam... samo czyszczenie i polerowanie zajęło wiele godzin, bo pomijając wyżej wymienione uszkodzenia.. cała tarcza pokryta była stuletnią patyną... Potem kolejne godziny spędzone na mozolnym szkicowaniu każdej pojedynczej cyfry, malowaniu ich przy pomocy mikro pędzelka .. a na koniec jeszcze dokładne odtworzenie \znaczników minut pomiędzy godzinami, by zegar mógł chodzić punktualnie....



Na powyższym zdjęciu efekt mojej żmudnej pracy w trakcie suszenia.. tarcza już doczyszczona i pomalowana... mogłam zabrać się za usuwanie srebrzanki z wahadła i konserwację drewnianej skrzyni.. Potem trzeba go było jeszcze poskładać, zawiesić na ścianie i wypoziomować.. ale to była już działka taty... Ja uwieczniłam na zdjęciu tylko efekt końcowy, dumnie wiszący w swym nowym miejscu nad schodami..(ten barometr widoczny po prawej stronie docelowo stamtąd zniknie ;))



A skoro jesteśmy już w temacie zabytkowych zegarów.. przy okazji pokażę kilka innych okazów z tatowej kolekcji :)

ROCZNIAKI





KARECIAKI 





KOMINKOWY KWADRANSIAK (każdy kto u mnie nocował wie za co można nie pałać do niego sympatią, pomimo, że ciężko odmówić mu uroku..)



INNY WISZĄCY ZEGAR (sentymentalna rodzinna pamiątka po dziadku Bronku)



A na koniec ozdoba salonu- piękny unikatowy zegar stojący (jakość zdjęcia nie najlepsza, ponieważ w gabinetowej części salonu oświetlenie słoneczne jest bardzo.. oszczędne, a lampa błyskowa odbija się w szybkach i efekt jest jeszcze gorszy)



Widoczne na ostatnim zdjęciu gablotki zapełnione zegarkami kieszonkowymi wystąpią gościnnie przy okazji innego wpisu :)

27 komentarzy:

  1. Piękna kolekcja !!! My też rodzinnie kochamy starocie :) .
    Doskonale poradziłaś sobie z zegarem - szczęka opada i zostaje w takiej pozycji na widok niektórych zabiegów konserwatorskich
    z wykorzystaniem markerów , srebrzeń i złoceń - mamy taką ramę do lustra - trzeba będzie ją piaskować :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Miszczowie renowacji' nie przestają i mnie zadziwiać... srebrzanka, marker, gips, butapren, klej na gorąco, lakierobejca, olejne farby... aż strach pomyśleć na co jeszcze wpadną.. na szczęście na ogół ich ingerencje są tylko powierzchowne i udaje się je usunąć ;)

      Usuń
  2. Przepiękna kolekcja,każdy z osobna to inna historia. Nie pamiętam, który to zegar nie pozwolił Magdzie zasnąć ,a mnie utulił do snu.U moich teściów stał także ,ogromny rodzinny zegar,lecz został bezmyślnie sprzedany.Zostały po nim tylko zdjęcia.,a mógł przecież dalej pokazywać czas następnym pokoleniom.Szkoda ,ale nie miałam wpływu na decyzję sprzedaży...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Uleńko :* Chyba każdy miał kiedyś gdzieś w rodzinie jakieś antyki, które bezpowrotnie przepadły...nam też nie udało się uratować wszystkich rodzinnych pamiątek.. O ile dobrze pamiętam zmorą Magdy był najpierw zegar dziadka Bronka, potem kwadransiak, którego nawet ja znieść nie mogę, mimo, ze mieszkam z nim od lat ;)

      Usuń
  3. Cuda. Zegar po dziadku wzbudził moją zazdrość, i pięknem i tym, że po dziadku. Tak mało mam pamiątek rodzinnych. Po ojcu mamy nie została nawet fotografia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście moi rodzice podobnie jak ja zawsze mieli sentyment do antyków, dzięki temu wiele pamiątek po dziadkach i po dalszej rodzinie ocalało...Starych fotografii mam całe mnóstwo, jeszcze nie wszystkie posegregowane... za to niestety nie zachowała się żadna lalka...

      Usuń
  4. Uwielbiam stare zegary - mam taki charakterystyczny PRL nakręcany na kluczyk (pamiątka po babci) szkoda tylko, ze brak miejsca nie pozwala na przygarnianie wszystkiego:) Wspaniała robota, wyobrażam sobie to zeskrobywanie markera:( Zegar wygląda fantastycznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Zegary mają swój urok.. ale niestety trochę hałasują tykaniem, biciem, kurantami itd.. dlatego większość naszych gości nie może zmrużyć oka ;) Zeskrobywanie markera nie było takie straszne w porównaniu z usuwaniem 100 letniej patyny i polerowaniem porysowanej papierem ściernym tarczy..

      Usuń
  5. Uwielbiam ludzi, którzy mają hobby ;)
    Mój tata zbiera ostrzałki do żyletek i brzytwy ;)
    Nieomal słyszę, jak Wasze zegary tykają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ważne jakie kto ma hobby, grunt, żeby je miał... ludzie nie mający żadnych zainteresowań są na ogół nijacy i nieciekawi ;) A co do zegarów.. one nie tylko tykają... niemal każdy wybija godziny...a kwadransiak co 15 minut wybija uporczywe kuranty (to jedyny zegar, z którym nie jestem w stanie się zaprzyjaźnić... konflikt interesów.. on uporczywie hałasuje, a ja lubię spokój :D)

      Usuń
  6. a co tam wisi na ścianie? jakieś medaliki? Zegary piękne oczywiście odrestaurowane super. Czy uczyłaś sie gdzieś tego fachu czy jesteś samoukiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gablotkach wiszą zabytkowe zegarki kieszonkowe ;) a ja jestem amatorem-samoukiem-hobbystą... nigdy nie kształciłam się w tym kierunku .

      Usuń
  7. Jakby zegar dziadka Bronka miał kukułkę chętnie ukręciłabym jej łeb ;)
    Kwadransik też jest najmilszy za dnia - w nocy j/w ;)
    A "miszcze" jak zwykle zaskakują - za to Ty sobie dałaś radę koncertowo z zegarem - teraz może być ozdobą pomieszczenia! Kolekcja jest bardzo ładna a zdjęcie Maskotka rozkoszne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha :D Kukułce łba nie ukręcimy z przyczyn brakowo-kukułkowych... za to nie raz nachodziła mnie ochota szczelnego obłożenia kwadransiaka poduchami ;). "Miszcze" znają się na rzeczy.. nikt tak jak oni swymi działaniami nie jest w stanie wprowadzić człowieka w osłupienie :P. Maskotek podobnie jak właścicielka do rannych ptaszków nie należy..

      Usuń
  8. fantastyczna kolekcja, czuję ten cudowny zabytkowy klimat salonu, pozazdrościć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nie każdy lubi antyki, za to każdy urządza dom po swojemu.. my akurat rodzinnie jesteśmy miłośnikami staroci ;)

      Usuń
  9. Weroniczko a jak wyczyściłabyś misia który obecnie jest pokazany w galerii starych zabawek. To mój miś bardzo mi się podoba ale jest strasznie brudny :( niestety. w środku ma trociny wiec wyprac go nie można.Monia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedy czyściłam starego misia-trociniaka najpierw go wypatroszyłam (rozprułam trochę na szwach w mało widocznych miejscach, wyciągnęłam ze środka trociny), potem namoczyłam w odplamiaczu, zostawiłam na parę godzin i wyprałam... po wysuszeniu wypchałam na nowo trocinami, pozaszywałam , a na koniec wyszczotkowałam plusz szczoteczką do zamszu. W przypadku mojego miska ta metoda zdała egzamin, wiec powinno się udać ;) .. choć to dość pracochłonne.

      Usuń
  10. Jak zwykle renowacja-rewelacja. Z Ciebie jest prawdziwa "Złota Rączka". :) Ciekawa jestem, jaki jeszcze interesujący przedmiot dostanie od Ciebie drugie życie?
    Jeśli chodzi o kolekcję Twojego Taty, to jestem pod wielkim wrażeniem.
    Pierwsze zdjęcie bardzo do mnie przemawia, bo "znam ten ból", choć ja muszę wstawać do pracy o 4:30, gdy mam "rankę"... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Jadziu :* Kilka kolejnych odnowionych staroci już czeka w kolejce do prezentacji na blogu ;) Potrzeba mi tylko jednego słonecznego dnia żeby zrobić zdjęcia ;)

      Olaboga... o 4:30 mnie raczej zdarza się kłaść spać niż wstawać..więc na prawdę nie zazdroszczę :(

      Usuń
  11. E tam zegary, ale szafa z ostatniego zdjęcia! Cudo! Umarłabym ze szczęścia, gdybym ją miała. Osobiście jestem wielką fanką starych, ciemnych mebli i wszelkim nowoczesnym, zimnym pomieszczeniom mówię "a fe". Mam to szczęście, że mieszkam w domu po pradziadkach, który jest pełen takich klimatycznych, starusieńkich sprzętów z duszą i nawet jakbym chciała, to się ich nie pozbędę (za wojny pradziadek specjalnie zwężał okna i drzwi, żeby nie można ich było nic wynieść z domu :P). Moja mama właśnie patrzy na ten wpis i zazdrości zegara kominkowego, bo też bardzo lubi stare zegary. Pewnie jak brak Ci inspiracji to wystarczy, że usiądziesz sobie w takim pokoju na chwilę i już masz masę pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam antyki... i nie zamieniłabym ich na żadne nowoczesne meble ;) Szafa wchodzi w skład kompletu, który jest rodzinną pamiątką po pradziadkach, jak większość naszych staroci.. Zegary to działka mojego taty, ja jestem raczej rodzinnym konserwatorem od wszystkiego co stare ;P.. a salon.. hmm... faktycznie ma swój klimat... przy okazji robienia świątecznych dekoracji postaram się go obfotografować i pokazać w całej okazałości ;)

      Usuń
    2. O tak, tak, zrób zdjęcia proszę :)

      Usuń
  12. Mozolna i żmudna praca opłaciła się, tarcza została odmalowana perfekcyjnie... Jak zawsze przywróciłaś naprawiany przez siebie przedmiot do pełni jego łask;) Kolekcja zegarów taty jest naprawdę imponująca, ale kominkowego kwadransiaka, choć ładny, i tak nie lubię:D

    P.S. Pobudka na pierwszym zdjęciu faktycznie była nieludzka:D
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :* Ojj widzę, że grono antyfanów kwadransiaka się powiększa :D trudno się dziwić.. ja też go nie lubię :P ... Co do pobudki... ojj.. nie lubimy my z maskotkiem wcześnie wstawać.. nie lubimy.. :D

      Usuń