W czasach swej świetności album z pewnością był piękny.. skórzana oprawa, drewniane strony, mosiężne zdobienia... Niestety czas do pary z licznym gronem ciekawskich 'oglądaczy', przez których ręce na przeciągu wieku zdążył się przewinąć zrobiły swoje..
Ktoś urwał okładkę, porozdzierał strony.. karty pożółkły i 'przesiąknęły' kurzem...
Długo zastanawiałam się nad tym jak zabrać się za jego renowację.. prawdę powiedziawszy to było nie lada wyzwanie.. bo co innego skleić współczesną książkę, a co innego 'reanimować' zabytkową rzecz.. Przed podjęciem jakichkolwiek prób naprawczych musiałam się najpierw w tej dziedzinie nieco wyedukować, by uniknąć ewentualnych błędów i pomyłek, których usuwanie mogłoby w przyszłości okazać się dużo trudniejsze niż sama naprawa... Kiedy już 'skompletowałam' niezbędną wiedzę i wszelkie potrzebne materiały wzięłam głęboki oddech i przystąpiłam do pracy...
Na moje szczęście ktoś przed laty powkładał pomiędzy karty kawałki papieru z opisami zdjęć... co znacznie ułatwiło mi ich posegregowanie.. choć prawdę mówiąc nie wszystkie zapiski udało mi się rozczytać ...
Sama naprawa była szalenie czaso i pracochłonna.. wymagała staranności i precyzji, a przede wszystkim użycia odpowiednich 'narzędzi' i przyborów, bo przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie skleja 100 letnich rzeczy przy użyciu popularnej 'kropelki' i samoprzylepnej taśmy..
Niemniej.. wszelkie moje trudy znalazły w końcu szczęśliwy finał i album doczekał się 'nowego życia' i powrotu do łask.. obecnie zajmuje zaszczytne miejsce w gabinetowej części salonu
Oczywiście po dokładnym posegregowaniu i powkładaniu zdjęć do albumu okazało się, ze po pierwsze nie wszystkie są 'od kompletu', do tego nie ma żadnego sposobu na to żeby udało się je wszystkie w albumie zmieścić...
Co więc począć z tymi które zostały? spakować do pudełka i schować na kolejne lata do szuflady?... Teoretycznie to też jakieś wyjście, ale ja postanowiłam poszukać mniej banalnego rozwiązania...
W ruch poszły nożyczki, kartony, kawałki zamszu, taśma i klej...Tym sposobem kolejny weekend spędziłam nad zdjęciami.. Nad czym tak usilnie pracowałam?.. Ano nad czymś, co pasowałoby do klimatu fotografii z minionej epoki, umożliwiało ich wyeksponowanie, a przy okazji pozwoliło uniknąć zawieszania na ścianie kolejnych kilkunastu ramek... i voilà! .. oto efekt moich weekendowych zmagań
Na koniec muszę dodać, że zarówno przy wszystkich pracach renowacyjno-twórczych, jak i przy samej segregacji zdjęć miałam bardzo 'kompetentnych' i 'profesjonalnych' pomocników
Ulta58 :
OdpowiedzUsuńWiele bym dała aby podobny album znalezć wśród rzeczy moich przodków.Przystojny ten Twój Brajan
Weronika :
Bardzo dziękuję w imieniu Briana :D.. a co do albumu.. Widziałam na Twoim blogu, że masz mnóstwo zdjęć rodzinnych.. sam album/albumy to nie problem ;) wystarczy pomysł, zwykły współczesny album ze sklepu, trochę dodatków, trochę pracy i można własnoręcznie zrobić ciekawą oprawę dla starych zdjęć (mam w planach pokazanie na blogu 'instrukcji' jak zrobić coś takiego ;)